Moja ciąża od początku była patologiczna – zagrożona poronieniem… w dodatku mój mąż odszedł – nie chciał tego dziecka… lecz dziecko w moim łonie „utrzymało się” dzięki wstawiennictwu św. Rity. Kiedyś moja mama podarowała mi książeczkę z modlitwami do św. Rity, na której modliłam się serdecznie oo szczęśliwe rozwiązanie – i tak 19 maja 2004 r. urodziła się córeczka Urszulka, przez cesarskie cięcie. W tych trudnych miesiącach byli ze mną i przy mnie moi Rodzice, którzy także modlili się do św. Rity, a teraz cieszą się z urodzin pierwszej wnuczki… Do końca życia będę wdzięczna św. Ricie za jej wstawiennictwo u  Pana Boga i mojej mamie, że podarowała mi Nowennę do św. Rity. Agata z Poznania.Czytaj więcej

Pragnę podzielić się radością w BOGU za sprawą św. Rity, której nie pierwszy raz składam hołd dziękczynienia. To Ona – św. Rita była i jest moją Orędowniczką w sprawach mojego życia, życia dziecka obozu koncentracyjnego, które przez lata zmagało się ze zdrowiem i przeciwnościami losu. Jak przed laty, tak i teraz pomogła mi w przyznaniu emerytury, pomimo wielu przeszkód. Spieszę się podzielić tą radością, dziękując za wielki dar wielu otrzymanych łask. Jestem pielgrzymem, który o dwukrotnie odbył pieszą pielgrzymkę do Cascia, w drodze do Rzymu. Do końca życia będę pamiętał gościnność z jaką spotkałem się w Cascia i Roccaporenie. Wszędzie, gdzie to możliwe, rozgłaszam imię św. Rity, aby Jej dziękując wielbił razem z nią nieskończone miłosierdzie Boże. WacławCzytaj więcej

Modliłam się do Św. Rity o pomoc w rozwiązaniu bardzo trudnej dla mnie sprawy związanej z moją pracą. Chodziłam psychicznie zmęczona i zrezygnowana, straciłam nadzieję, że osoby, które mnie gnębiły zostawią mnie w spokoju. Nie pamiętam jak długo to trwało… przyzwyczaiłam się do tej sytuacji… aż w końcu pewnego dnia kiedy stwierdziłam, że cisza ze strony tych osób oznacza wreszcie spokój, one znowu się pojawiły i postawiły przede mną zadanie na które nie miałam już pomysłu…. usiadłam zrezygnowana ale podjęłam ostatnią próbę wykonania go….. Siedząc nad zadaniem, właściwie „gapiąc się” w pustą kartkę modliłam się zrezygnowana do Św. Rity…. kiedy nagle rozdzwonił się telefon służbowy….. odebrałam…. usłyszałam głos „nękającej” mnie kobiety…. pomyślałam w duchu, że nie sprostam ich wymaganiom….jednak ona powiedziała…”Pani Kasiu…niech już Pani nic nie robi, to co mamy wystarczy…. Przepraszam, że PaniąCzytaj więcej

Chciałabym złożyć świadectwo i prosić o modlitwę.  Zacznę od tego, że od wielu lat św. Rita była dla mnie ważna. Gdy mieszkałam w Krakowie, często odwiedzałam kościół św. Katarzyny i modliłam się przed Jej wizerunkiem. Do niej zwracałam się z prośbą o wstawiennictwo, gdy przez wiele lat nie mogłam zajść w ciążę. Trzy lata temu udaliśmy się z mężem nawet do Cascia, aby odwiedzić grób św. Rity, byliśmy  w Roccaporena, szukając jej śladów. Niestety nadal nie mogliśmy się doczekać dziecka, a co gorsza pojawiły się u mnie problemy zdrowotne. Gdy wreszcie w ubiegłym roku zdecydowałam się na poddanie się operacji ginekologicznej stał się cud! Okazało się, że jestem w ciąży. Ciąża była jednak zagrożona, co rusz pojawiały się kolejne komplikacje, aż e wreszcie lekarze zdecydowali się na wcześniejsze rozwiązanie. I tak w 36 tygodniu urodziłam przez cesarskie cięcie upragnioną córeczkę. Niestety natychmiast po porodzieCzytaj więcej

Jesteśmy szczęśliwymi rodzicami czwórki dzieci, w tym obecnie: Oliwii w wieku 15 lat, Amelii 7-latki, 4-letniego Kornela oraz najmłodszej 3-letniej Rity. Nasze pierwsze spotkanie ze św. Ritą miało miejsce ponad 5 lat temu, kiedy mając już dwie córki rozpoczęliśmy starania o adopcję dziecka, jak okazało się rok później – naszego synka Kornela. Przeczytaliśmy wtedy małą książeczkę o życiorysie św. Rity. Bardzo poruszyła nas jej postawa. To też utwierdziło nas w przekonaniu o słuszności naszej adopcyjnej drogi. Od tego czasu św. Rita stała się patronką naszych dzieci adoptowanych.  Kiedy Kornel miał 2 lata, zdecydowaliśmy się adoptować drugie dziecko, tj. córeczkę, jako 10-miesięczne niemowlę, z wrodzoną chorobą neurologiczną – schizencefalią, objawiającą się niedowładem prawostronnym, ryzykiem padaczki oraz małogłowia. Wówczas lekarze nie chcieli potwierdzić, że dzieckoCzytaj więcej

Mój syn jest narkomanem. Od 17 roku życia (będąc uczniem liceum) brał narkotyki i z nimi eksperymentował na wszystkie możliwe sposoby. Przez wiele lat nasze życie było piekłem. Na różne sposoby staraliśmy się mu pomóc, ale bezskutecznie. Ożenił się i urodziło się dziecko. Wszyscy myśleliśmy, że miłość do żony i dziecka będzie dla niego wystarczającym motywem  aby się leczyć. Trzykrotnie przebywał w ośrodkach dla narkomanów, ale po rocznym pobycie w każdym, wracał ponownie  do nałogu. Małżeństwo się rozpadło, synowa zabrała dziecko i wyprowadziła się, nawet nam dziadkom zabroniła kontaktów z wnukiem. Nie chciała mieć żadnych powiązań z „patologiczną” rodziną. Straciliśmy wszystko, jedynego syna, który staczał się coraz bardziej, chorował (żółtaczka typu C) i jedynego wnuka. Wnieśliśmy sprawę do sądu o możliwość kontaktów z wnukiem. Po dwóch latach upokarzających i bolesnych rozpraw (synowa przedstawiałaCzytaj więcej

Moja siostra Małgorzata i jej mąż nie mogli mieć długo dzieci. Siostra wiele lat się leczyła i w końcu zaszła w ciążę.Będąc w drugim miesiącu zaczęła plamić i znalazła się w szpitalu. Bardzo się bała czy utrzyma tę ciążę. W tym samym czasie była przyjęta również pacjentka z bólami – Teresa, która wtedy była z piątym dzieckiem w ciąży. Czwórka dzieci już była w domu i ona poleciła modlitwę do św. Rity. Moja siostra utrzymała ciążę i kiedy było pierwsze USG, gdzie można było  określić płeć dziecka okazało się, że to będzie dziewczynka – i tak już rodzice wiedzieli, że ich dziecko będzie miało na imię Rita. Rita urodziła się w 7 – miesiącu ciąży przez cesarskie cięcie 29.08.2005 r. była zdrową małą kruszynką samodzielnie oddychającą. A najdziwniejsze było to, że wszystkie  kwiaty w domu, po narodzinach RitkiCzytaj więcej

Szczęść Boże. Jesteśmy małżeństwem od ponad 5 lat. Po ślubie dowiedzieliśmy się, że mamy kłopot z poczęciem dziecka, żona leczyła się u różnych lekarzy, ale bezskutecznie. Szukaliśmy wszędzie pomocy, ale bezskutecznie. W końcu dostaliśmy adres kliniki w Białymstoku zajmującej się leczenie bezpłodności metodą naprotechnologii o nazwie: „NaPro Medica. Trafiliśmy pod opiekę wspaniałego człowieka dr. T. Wasilewskiego. Przez cały okres leczenia gorąco modliliśmy się do Boga ufając, że wysłucha naszej prośby o dar potomstwa. Codzienna modlitwa za przyczyną św. Rity umacniała nas w dążeniu do celu. Żona przeszła dwie operacje. I wreszcie w lutym 2011 r. dowiedzieliśmy się, że pod sercem żony poczęło się NOWE ŻYCIE! Nie poprzestaliśmy na modlitwie za przyczyną św. Rity, prosząc tym razem o prawidłowy rozwój dziecka i szczęśliwe rozwiązanie. Chwila, kiedy usłyszeliśmy, że Iza jest w stanie błogosławionym, była jedną z najpiękniejszych chwilCzytaj więcej

„Już jestem na tym świecie!” Chcemy się podzielić radosną nowiną – dnia 23 lutego o godz. 00:23 przyszedł na świat nasz ukochany synek Dominik, Augustyn. Mimo iż miałam mnóstwo obaw związanych z porodem, wszystko przebiegło pomyślnie i nie zostawiło negatywnego śladu w mym sercu po stracie pierwszego dziecka. Pamiętam, że otrzymałam od Sióstr książeczkę z modlitwami do św. Rity. Jej powierzałam moje obawy modląc się codziennie. Pamiętam, że fakt bycia w ciąży został zdiagnozowany przez lekarza 22 czerwca, i data planowanego porodu na 22 lutego. W szpitalu znalazłam się owego 22 lutego, jednakże dzidziuś postanowił  przyjść na świat 23 lutego. Święta Rita cały czas ze mną była, myślę, a właściwie dzięki Niej została mi wyproszona łaska macierzyństwa. Jest ona moją orędowniczką. Dzięki niej cała ciąża przebiegła bezproblemowo pod względem fizjologicznym. Myślę, że to cud.Czytaj więcej

To było rok temu… miałam 25 lat, byłam żoną wspaniałego męża, mamą 5-cio letniego Wiktora. Po urodzeniu synka straciłam cztery kolejne 6-cio tygodniowe ciąże… powoli zaczynałam tracić wiarę w naturalne macierzyństwo. Zaczęliśmy z mężem planować adopcję, (zresztą plany pozostają aktualne i mam nadzieję za jakiś czas zostać także mamą adopcyjną) Stwierdzono u mnie niedoczynność tarczycy, która pewnie była powodem poronień. Zaczęłam kurację przyjmowania leków. Ale wymarzone dziecko nie pojawiło się… Usłyszałam o św. Ricie, jej historię, oglądnęłam film i… zakochałam się w Jej świętości… W tym czasie dane mi było odwiedzić Kraków wraz z przyjacielem, dzięki któremu poznałam św. Ritę, odwiedziłam także klasztor Sióstr na ul. Skałecznej. Byliśmy sami w pustym kościele. Spojrzałam na św. Ritę, która spoglądała pięknym wzrokiem z góry… Pamiętam, że popłynęła mi łza… nawet się nie modliłam. Po prostu spojrzałamCzytaj więcej