Dobiegałam 40-stu lat. Mój organizm był wycieńczony licznymi przejściami zarówno w domu, jak i w pracy. Z tego powodu leczyłam się na nerwicę i depresję i zażywałam silne leki psychotropowe. W tym czasie zaszłam w ciążę. Bardzo się ucieszyłam, ale jednocześnie pojawił się lęk o dziecko. Często przychodziłam do kościoła i modliłam się do św. Rity. Teraz też to uczyniłam , powierzając jej moje maleństwo i prosząc o opiekę. Na pierwszej wizycie lekarz stwierdził, że serduszko nie bije i kazał zrobić badanie, aby to potwierdzić, a był to 7 tydzień ciąży. Potem badanie wykazało niewielki wzrost i lekarz usłyszał słabiutkie bicie serduszka. Kolejny tydzień był decydujący, pełen strachu i napięcia. Potem wielka radość – serduszko biło właściwym rytmem. Niestety cały czas  towarzyszył mi wręcz traumatyczny stres związany z rodziną, sytuacją w pracy. Gdy byłam w 10 tygodniu, badanie wykazałoCzytaj więcej

  Wszystko zaczęło się od moich koleżanek, które mówiły: „Kondycji nie masz, mało się ruszasz…” a ja naprawdę czułam się coraz gorzej męczyłam się przy chodzeniu byłam ospała i nic nie chciało mi się robić. Poszłam więc do lekarza,gdzie zlecono mi zrobienie badań – wyszły źle: silna anemia, chora tarczyca, guzy na piersiach, mięśniaki i polipy na macicy i duża torbiel na jajniku. Zaczęłam się leczyć u 4 lekarzy specjalistów. Padł na mnie wyrok! Operacja! Ordynator wyznaczył termin – za tydzień będzie po wszystkim. Wszystkie wyniki i zdjęcia potwierdzały chorobę. Byłam załamana, ale każdy mnie pocieszał. Wtedy odwiedziła mnie mama, przywiozła mi od siostry zawinięte w serwetkę płatki róż od Świętej Rity. Powiedziała: „Połóż je sobie na chorym miejscu a Święta Rita Ci pomoże”… Opowiadała mi o jej cudach i życiu jak pomagała innym… Tak też zrobiłam: modląc sięCzytaj więcej