Koronawirus

Św. Rita pomogła mi pokonać koronawirusa i przejść łagodnie chorobę bez konieczności pobytu w szpitalu i komplikacji. W połowie marca dopadła mnie infekcja która rozwijała się z dnia na dzień. Niby nic takiego katar, kaszel ból gardła, zatok i głowy, nastąpiło na chwilę zmniejszenie odczucia smaku i węchu. Do tego biegunki i bardzo duże osłabienie. Kilka razy dziennie kołatanie serca powodujące duszności. Nie miałam czasu na wyleżenie choroby. Musiałam pracować zdalnie, bo mam własną firmę. Mąż trochę pracował zdalnie a trochę jeździł do pracy, bo pracujemy razem prowadząc biuro rachunkowe. Pracy mieliśmy bardzo dużo ze względu na obowiązujące terminy rozliczeń podatkowych a dodatkowo klienci bombardowali nas pytaniami bieżącymi związanymi z tarczą antykryzysową i wnioskami. Musieliśmy się cały czas dokształcać. Czułam się fatalnie. Na spacerze po kilku krokach dostawałam zadyszki a do tego ciągły kaszel i ból gardła i ciężko mi się oddychało. Na męża spadły obowiązki domowe i zajmowanie się dziećmi. Ja pracowałam i wykonywałam obowiązki domowe – ile tylko wystarczało mi sił a byłam bardzo słaba. Choroba trwała długo i już sama nie wiedziałam co mi jest. Mąż twierdził że wymyślam, zaczęły się w domu kłótnie i awantury a dzieci były świadkami tego chaosu, nerwów i złości panującej w naszej rodzinie. Nie wiedziałam co robić. Podejrzewałam u siebie koronawirusa ale ponieważ nie miałam typowych objawów: gorączki, typowych duszności oraz nie kontaktowałam się z nikim z zagranicy nikt nie chciał mi zrobić testu. Zaczęłam nowennę do św. Rity o uzdrowienie i poprawę relacji w rodzinie. Przez dwie noce ok. godz. 1.00 w nocy budził mnie hałas. Dźwięk jakby trzaśnięcia, zamykania przesuwanych drzwi w samochodzie. Najdziwniejsze, że nikt inny z domowników tego nie słyszał. Kiedy w nocy obchodziłam dom była cisza i spokój. Nie wiem skąd mógł pochodzić ten odgłos. Po tych dwóch nocach zaczęłam czuć się z dnia na dzień coraz lepiej. Nasze relacje rodzinne zaczęły się poprawiać. Staliśmy się dla siebie mili. Moja choroba trwała dwa miesiące jeszcze do dzisiaj odczuwam jej skutki. Jeszcze w trakcie choroby trafiła mi się możliwość wykonania testów na przeciwciała na koronawirusa (był to jeden z pierwszych tego typu testów wykonany po znajomości – wtedy nie było jeszcze testów komercyjnych na przeciwciała koronawirusa). Badanie wskazywało na a przebytą infekcję koronawirusową. Miałam przeciwciała Igg. Mąż też zrobił badania i nic mu nie wyszło. Za kilka dni pojawiła się możliwość komercyjnego zrobienia wymazu i testów genetycznych. Zrobiłam to badanie żeby się upewnić czy infekcję mam za sobą czy może jeszcze zarażam lub może infekcja jeszcze trwa. Wynik wyszedł negatywny tj. że nie mam już w organizmie koronawirusa. Wiem, że to dzięki św. Ricie i jej wstawiennictwu pokonałam chorobę. Wszystko powoli wraca do normy choć ciągle jeszcze pokasłuję. Nie kłócimy się z mężem tak jak jeszcze niedawno. Odmówiłam jeszcze kilka razy nowennę i tak się wyciągnęłam i pokochałam św. Ritę. Nie pozostawiła mnie w chorobie, była wsparciem i powierniczką moich myśli. Obiecałam św. Ricie, że podzielę się z innymi moim doświadczeniem co niniejszym czynię. Dziękuję ci Św. Rito.

Joanna

blog_pk_4727867_7215768_tr_92czerwona_linia_z_roza

Dodaj swoje podziękowanie lub świadectwo

Doświadczyłeś (doświadczyłaś) szczególnej łaski za Jej przyczyną? Podziel się tym z nami! Niech Twoje słowa umocnią tych, którzy teraz znajdują się w trudnej sytuacji. Napisz nam o Twoim doświadczeniu, choćby kilka zdań (kliknij obrazek, aby przejść do formularza)

Dodaj świadectwo


Doznałeś wstawiennictwa św. Rity? Pragniesz jej podziękować? Kliknij, by wpisać swoje podziękowanie lub świadectwo do księgi. Nie zatrzymuj łaski tylko dla siebie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *