Mam 24 lata, pochodzę z rodziny rozbitej gdzie ojciec jest alkoholikiem. Miałam dużo ciężkich przeżyć. W wieku ok 10 lat odsunęłam się od kościoła przez wiele zranień zadanych przez rodzinę społeczeństwo i samą siebie. Żyłam jak większość ludzi. Jednak w pewnym momencie zaczęłam mocno nie zgadzać się ze światem, zaczęłam szukać pomocy. Błądziłam szukając w psychologi, wróżkach, medytacji. Koleżanka poleciła mi św Ritę. Nieśmiało napisałam list (intencję) ale nigdzie jej nie zaniosłam. Jedynie pomodliłam się z koleżanką w kościele. Było bardzo ciężko ze mną, byłam w związku niesakramentalnym, pracowałam głównie za granicą. Św. Rita naprowadziła mnie na nowennę pompejańską. Pierwszą przerwałam, piekło szalało. Zrezygnowałam z modlitwy, pogubiłam się. Jednak była spowiedź, coraz większa świadomość, sny prorocze, ludzie posłani przez Boga. Trafiłam na siostrę z fundacji Donum Spes, która zapewniała że Maryja mnie do niej przysłała. Nadal nic nie rozumiałam, ale miałam już ochronę i prowadzenie. Siostra zawierzyła mnie Maryi. Przeszłam modlitwę wystawienniczą, wybaczyłam wszystkim i przyjęłam Jezusa jako mojego Pana i Zbawiciela. Później znów błądziłam. Gdy mnie kolejny raz życie przycisnęło (związek niesakramentalny) zaczęłam się mocno modlić. Różaniec czynił cuda, odcinał mnie od emocji, zaczęłam czytać Biblię i utożsamiać się z nią, to był kolejny przełom, zaczęłam cierpieć z Jezusem. Maryja pokazała mi kościół w Amsterdamie (Pani wszystkich narodów), później Banaux (źródło dla chorych i ubogich). Postanowiłam wrócić do Polski. Były nadal sny prorocze. Rekolekcje w Donum Spes i pielgrzymka do Medugorie. Tam zobaczyłam wielką miłość. Wspomnę że cały czas modliłam się różańcem, modlitwą pompejańską, koronką do Bożego miłosierdzia, koronką pokoju, nowenną do Ducha Św. Później dbałam też o post, pościłam o chlebie i wodzie po 9 dni. Doświadczałam wielkich łask. Przeszłam modlitwę uwolnienia, odnowę w Duchu św. Było wiele ataków, ale wiele osób także zaczęło się modlić, wyszliśmy powoli z chłopakiem z grzechu ciężkiego. Znalazłam stałego spowiednika i rozeznałam z nim swoje powołanie do małżeństwa. Bóg czynił wiele cudów jakie ciężko przez myśl przechodzą, droga była bardzo męcząca ale po decyzji w ciągu miesiąca udało nam się zorganizować ślub i uświęciliśmy swój związek. Moja świadomość się bardzo zwiększyła, staram się uczestniczyć codziennie w Mszy św., Bóg uzdrawia powoli moje wszystkie przeżycia i daje wiele miłosierdzia i łaskę nowego lepszego życia. Pozdrawiam serdecznie wszystkich i naprawdę: dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Nasze myśli nie są Jego myślami. On jest jedynym naszym Ojcem. Dziś trafiłam na tą stronę z prośbą o dalsze prowadzenie w chwilach ciężkich i pragnę za wszystko bardzo mocno podziękować. Mam nadzieję że kogoś umocni moje świadectwo. Niech Was Bóg ma wszystkich w swojej opiece
Monika
Dodaj swoje podziękowanie lub świadectwo
Doświadczyłeś (doświadczyłaś) szczególnej łaski za Jej przyczyną? Podziel się tym z nami! Niech Twoje słowa umocnią tych, którzy teraz znajdują się w trudnej sytuacji. Napisz nam o Twoim doświadczeniu, choćby kilka zdań (kliknij obrazek, aby przejść do formularza)